Klub Sympatyków Rudy Pabianickiej

.

rudzka czytelnia

Spotkania z poezją - Szept duszy (część 2)

autor: Zofia Anna Pawłowska-Jarosik

Na Boże Ciało

Dzień wstał bardzo schłodzony i jak szampan - perlisty.
W kroplach rosy zastygły na trawnikach srebrzystych
po wczorajszym deszczu. Świat spał bardzo krótko,
jak dziecko po kąpieli, delikatnie, cichutko...

Oj, dniu, będziesz długi, światła nam przysporzysz,
uśmiech pamalujesz, radości pomnożysz,
od drzewa do drzewa rozepniesz wstążeczki,
kolorowe bibułki potniesz na paseczki...

W ten dzień czerwcowy pójdziemy na spotkanie,
będziemy cierpliwie czekać na Ciebie, nasz Panie.
Przed ołtarzem klękniemy, dziś stworzonym, ulicznym,
bardzo skromnym, a jednak swą prostotą ślicznym.
W brzóski strojnym, serwetki, kilimy,
w środku postać Chrystusa - do niej się modlimy.

Wtem drgnęło powietrze, dźwiękiem dzwonów spłoszone,
zafalowały chorągwie, a na przedzie one -
w łabędzich sukienkach, o czystych serduszkach,
niewinne jak płatki w sypanych kwiatuszkach.
Po tych płatkach przyjdziesz do nas, w ten dzień jeden w roku.
Czy zasłużyliśmy na to, by dotrzymać Ci kroku?

I tak myślę sobie, że jesteś zdziwiony.
Bo choć tyle nas tutaj i pięknie śpiewamy,
to czy jednakowo na Ciebie czekamy,
by przejść z Tobą drogę, po bruku, po grudzie.
Wszak tak jesteśmy różni, Twoi ziemscy ludzie...
A ty przyszedłeś spotkać wszystkich
i pięknym, bożym gestem
wyciągasz do nas dłonie, usta mówią - Jestem.

Na pasterkę czas

W domu głodno i chłodno, szyby pokrył mróz,
a na niebie pierwsza gwiazdka od godziny świeci już.
Na kolację wigilijną mama poszła głodna spać.
Zostawiła chleb ze smalcem, tyle mogła dzieciom dać.

Jeszcze dziś do pracy poszła, choć tam była całkiem sama,
chleb kupiła oraz smalec, ta zapobiegliwa mama.
Antosiowi i Agatce wcale nie chce się iść spać...
Gdyby przyszedł tak Mikołaj i mógł coś w prezencie dać...

Więc czekają, przytulone do szyb, co je pokrył mróz.
Za szybami widać ludzi, na pasterkę idą już.
Dzwony biją, Bóg się rodzi po to, aby zbawić nas.
Nie dla wszystkich jednak biją, nie dla wszystkich święta czas...

W chłodnej oraz głodnej izbie coś złotego pieknie świeci,
coś miłego i ciepłego, aż się ucieszyły dzieci.
Światło bije od postaci, co ze żłóbka do nich wstała,
tak jak one też jest biedna, tak jak one bardzo mała.
Kiedy mama rano wstanie, kiedy zrobi im śniadanie,
nie powiedzą nic nikomu, kto był wczoraj gościem w domu.

My, w prezenty przebogaci oraz syci kolacjami
pamiętajmy o tych biednych, co są blisko, między nami.
Pamiętajmy choćby tylko o tak prostej tej maksymie:
"Co ofiarujesz ubogim, to nigdy nie zginie
i będzie ci oddane w ostaniej godzinie."

Podziękowanie

Za starość mą pogodną i jej akceptowanie - dziękuję Ci, Panie.
Za czas, co już przeminął i jego wspominanie - dziękuję Ci, Panie.
Za milczące budziki na ranne wstawanie - dziękuję Ci, Panie.
Za częstsze, jak dotychczas, lekarskie badanie - też dziękuję, Panie.
Za to, że mogę leżeć bez celu, na sianie - dziękuję Ci, Panie.
Za zupełnie inne Twych świąt przeżywanie - dziękuję Ci, Panie.
Za świat, coś dla mnie stworzył i jak to teraz czuję - bardzo Ci dziękuję.
Za to, co nie lubiłam, a dziś mi smakuje - także Ci dziękuję.
Za to, że inni pracują, a ja leniuchuję (nie wiem, czy powinnam) - ale też dziękuję.
Że zrozumiałam innych, że ich akceptuję - także Ci dziękuję.
Za mój wewnętrzny spokój, że już się nie buntuję - ogromnie Ci dziękuję.

Więc dzieki za Twe dary, bo pochodzą z nieba,
a Ty wiesz najlepiej czego mi potrzeba.
A za starość, co podobno Ci się nie udała -
wdzięczna jestem cała.

Wielkanoc

To tylko tyle w nas wiary, co w koszyczku plecionym?
Więc co się stało w czasie dzisiaj już minionym?
Gdzie pacierze, których niegdyć babcia nas uczyła?
Gdzie miłość, czy jest jeszcze, czy już może była?

Więc zanim ból istnienia serce nam porani
chodźmy do Niego, bośmy wciąż jednako przez Niego kochani.
Dziś, wśród kwiatów w grobie, jutro Zmartwychwstanie.
Przyjdziemy więc tu o świcie na Jego powitanie.
A ta jutrzejsza obecność i nam i innym obwieści,
że więcej w nas wiary niż w koszyczku się mieści.