Klub Sympatyków Rudy Pabianickiej

.

rudzka czytelnia

Spotkania z poezją - Smutne refleksje (część 2)

autor: Zofia Anna Pawłowska-Jarosik

Oprawcy bywają

Bił go, sprawiał lania, wciąż mu było mało.
I za to co było i co mu się zdawało?
Bił, bo szczekał głośno, bił, bo cicho siedział.
Za co dawał razy często sam nie wiedział.

Raz, w przypływie szału ukląkł na kolana,
by być bliżej psa zbójcy. Niech zna rękę pana.
Bardzo potłuczony, bardzo połamany
nie uciekł od oprawcy jego pies kochany.

Nie kochany, bo miłości nie zaznał w tym domu.
Takiego psiego życia nie życzę nikomu.
Resztką sił się dowlókł, powoli się zbliżał
i w ostatniej chwili życia dłonie pana lizał.

Koty

Przy piwnicznym oknie dwa koty siedziały.
I jak to często bywa, jeden był duży, drugi całkiem mały.
Czekały cichutko, nie wadziły nikomu,
na babcię żywicielkę, co mieszka w tym domu.

Babcia się spóźniała, koty głodne były.
Od dnia wczorajszego nie jadły, nie piły.
Nagle! Cóż to?! Kiełbasa, na sznurku, dlaczego?
Nie czas o to pytać kota, szczególnie głodnego.

Ten sznurek i kiełbasa to nie koniec sprawy -
w kiełbasie był haczyk dla lepszej zabawy.
Ale draka! - kot jak ryba na wędkę złapany!
Popatrz, jak się udało kolego kochany.

Dwóch kolegów, co mieli lat razem trzydzieści,
wymyślili, co jest treścią mojej opowieści.
Gdy się oddalali, dwa koty płakały.
Bo zabrali matce tego, co był całkiem mały.

Złapanego na haczyk na drzewie powiesili.
Potem jeszcze długo dobrze się bawili.

Przy piwnicznym oknie jeden kot pozostał.
Nic nie zjadł z tej porcji, co od babci dostał.
Całą noc go męczyły smutne kocie sny.
Gdy się zbudził miał w oczach najprawdziwsze łzy.